sobota, 28 listopada 2009

Zmierzch inaczej, kanon przewraca się w grobie

Zapraszam do czytania pierwszej analizy!
Na pierwszy ogień trafił blogasek mieszczący się pod adresem-
http://zmierzch-opowiadanie.blog.onet.pl/
Myśleliście, że nie da się napisać niekanonicznego ficzka do tłajlajtowej sagi? Otóż da się! Mopsowaty, bez osobowościowy Ed wcieli się w rolę tandeciarza- podrywacza, okaże się, że Rozalie i Alice tak naprawdę są dublerkami Dody i Nergala w BigDoderze.
Ponadto dowiecie się o nowym, Edwardowem hobby jakim jest pisanie sms-ów oraz o genetycznej chorobie Cullenów. Zobaczycie jak nie należy używać emotikonek. Będziecie świadkiem wielu zbiegów okoliczności , a także dowiecie się, że myśli Belli jednak da się przeczytać, mało tego- ona sama już opanowała tę sztukę. Pani Meyer byłaby dumna.
Indżoj!
Zanalizowała: Harlock.

Dziś...eh dzień jak co dzień.
Ptaszek sobie frunie z dala,
w górze słonko zapierdala,
żaba w wodzie dupę moczy.
Kurwa! Co za dzień uroczy!


Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać z ciepłego łóżka.Jedynym pocieszeniem był fakt że dziś zamiast siedzieć na lekcjach, moja klasa jechała na wycieczke do jakiegoś muzeum.
Zapamiętajcie- to, że ktoś ma życie kulturalne na poziomie emerytowanego kreta nie znaczy, że nie może cieszyć się z klasowych wycieczek do muzeum.

Wstałam, ubrałam sie i poszłam do kuchni zjeść śniadanie.
Mary Sue miała szesnaście lat i zeszła na śniadanie. Correct!

Gdy wreszcie udało mi sie zjeść papke która moja mama nazywała płatkami zabrałam telefon, mp3 i inne podręczne rzeczy.
Ja to do muzeum biorę takie rzeczy jak skoroszyt żeby notować ciekawe i potrzebne informacje, ale ja to ja. Ludzie mi mówią, że jestem dziwna.

Po czym ruszyłam w strone szkoły.Gdy tak szłam zasłuchana w piosenke i wpatrzona w chodnik by nie potknąć się o coś albo nie wejść w kałuże, wpadłam na chłopaka.Nie było to najprzyjemniejsze uczucie bo poczułam sie jakbym wlazła na ściane.
Bella wlazła- przynajmniej zaczyna się kanonicznie.

Podniosłam głowe, cała czerwona.Na początku wydał mi sie normalny ale gdy przyjżałam mu sie bliżej myślałam że zemdleje.
Że on zemdleje? To przecież ona pieprznęła się o niego z siłą Keplera. No bo jak inaczej wyjaśnić czym była czerwień. Chyba krwią, nie?

Był nieziemsko przystojny, miał piękne oczy i był bardzo blady.
*wyobraża sobie orgazm autorki piszącej powyższy fragment*

Nie mogłam wydusić z siebie słowa, wydukałam tylko - Ups.przepraszam - i już chciałam odejść
…ale piękny nieznajomy wyniuchał swoim nochalem krefff i oczy zaświeciły mu się na miodowo wabiąc przy tym osy z pobliskiego ula.

Ale zatrzymał mnie, nie wiedziałam o co chodzi na początku myślałam że zacznie sie na mnie drzeć ale sie pomyliłam.
On tylko wymruczał, że ładnie pachnie i zaproponował, że zatrzyma krwotok *ekhm* niekonwencjonalnymi metodami.

-hej jestem Edward
-eee… Bella
-wiem, że jestem piękny, ale mimo wszystko nazywam się Edward.
Łaaał. Autorka szpanuje znajomością języka włoskiego, ale żeby tak od razu do chłopaka sypać takimi komplementami?

-_-‘

-Musisz bardziej uważać, bo w końcu ci sie coś stanie.heh.
-Zapamiętam.heh.wybacz ae troche sie śpiesze (stare porzekadło mówi by spieszyć się powoli, a nie śpieszyć) zaraz sie spóżnie a mam zbiórke
-Wybacz.a podasz mi swój numer? I grupę krwi. Najbardziej lubię Rh+

-Co? Eee....nie wiem...no dobra.. (podałam mu swój numer) Czaicie ten trÓizm?
Banalna Maryśka Zuźka wpada na nieziemsko *ekhm* pięknego chłopaka, a ten od razu prosi ją o numer by wysyłać debilne, pełne emotikonek wiadomości tekstowe. Takie rzeczy tylko w blogaskach.

-Dzięki.A może odprowadze cie też ide do szkoły na zbiórke więc mam po drodze :P i prz okazji przypilnuje żebyś na kogoś albo na coś znowu nie wpadła?
*wyobraża sobie jak Edward wystawia język do mówiącego pokazując przy tym, że cierpi na porażenie mózgowe*

-Nie chce ci robić kłopotu, ale skoro idziesz w tamtą strone to czemu nie:)
Bohaterowie blogasków mają dar mówienia emotikonami, bo po co autorki mają się trudzić napisaniem, że dana osoba po prosu ma banan na twarzy…

Po drodze troche rozmawialiśmy.Było w nim coś niezwykłego.
Ślinił się i warczał, z resztą jak to osoby niedołężne umysłowo mają w zwyczaju. Wystarczająco niezwykłe?

Na miejsu okazało sie że Edward jest nowym uczniem w mojej klasie! To ci dopiero.
Zbiegi okoliczności w blogaskach tak często się przytrafiają. T.T

Czekało mnie wielkie upokorzenie.Wszyscy przywitali nowego ucznia chociaż on nie wyglądał na zachwyconego tym faktem.
Emo nie lubią jak się ich przyjaźnie wita, bo wtedy nie mają pretekstu do użalania się nad sobą.

Doszliśmy na przystanek i autobusem ruszyliśmy do muzeum jak sie okazało Powstania Warszawskiego.
Muzeum Powstania Warszawskiego w Forx *kiwa głową* tajasne.

Edwrad cały czas szedł z dala od grupy ze słuchawkami w uszach.
Słuchał rzygania do mikrofonu wlekąc się jak zaraza za klasą, jak na trÓ emo przystało.

Gdy jechaliśmy autobusem dosatałam SMS nie znałam numeru ale po treści wiadomości można sie było łatwo domyślić kto ją wysłał
A
treść tego esa to zapewne „Join me in death®”. Czyli tekst który zastrzegł sobie półświatek Emo.

ty to co wyjątek?Mogłaś mnie też przywitać jak wszyscy..albo przynajmniej stwarzać pozory :P.
Powinnaś bić pokłony przed moją zajebistością i piszczeć na widok mej pięknej, mopsowatej buźki.

Zatkało mnie.Po chwili usłyszałam za sobą cichy chichot.Odwróciłam się do....
No, do kogo? Charliego, Mike'a, Jacoba, Petobear'a?
Ile tajemniczości wprowadza to niedomówienie. *wzdycha*

Przecież II Wojna Światowa była w 1939r
Zacny tytuł, zaprawdę.

Do Edwarda.
Łał. Do Eda, kto by pomyślał…

Popatrzylam na niego spod byka *patrzy na autorkę spode łba, względnie wilkiem* (to graniczy z zoofilią) ale po chwili zaczeliśmy sie śmiać.
Edward, weź się zdecyduj! Chcemy być nieprzystępnym outsiderem czy rozchichotaną lalką Barbie?

-Przecież już sie wcześniej z tobą przywitałam, zapomniałeś
-Heh nie nie zapomniałem, ale wtedy nie wiedziałaś że będe z tobą chodził do klasy :P
Bella go trochę niedosłyszała bo przez wywieszony jęzor trochę seplenił i pluł na wszystkich wokół. Heh.
-Oj. no fakt więc witam cie w mojej klasie

Na kolejnym przystanku wisiadło kilka osób i przez tłok nie miałam jak porozmawiać z Edwardem ani nawet jak na niego spojżeć bo między nami stanął facet 2 na 2m.
Istotnie, przez tłok, który wisiadłał z autobsu trudno jej było podziwiać zajebistego Eda. Czymkolwiek to wisiadłanie jest.

W muzeum było dość fajnie szczególnie że stojący kołomnie Edward cały czas dopowiadał mi za przewodnika różne ciekawostki. Wszechwiedzący Gary Sue wie lepiej od przynudzającego, acz wykwalifikowanego przewodnika. Zaczeło mnie to nawet w pewnym momencie denerwować. Od takiego natłoku informacji musk Marysiek Zuzanek przegrzewa się i powoduje trwały uraz płatu czołowego.

-Ej skąd to wszystko wiesz?
-A czytałem troche, to całkiem ciekawe naprawdę warto zainwestować w naukę rozpoznawania literek tworzących słowa, a słowa w zdania, a ze zdania na logiczną treść. Też spróbuj.
-Ta czytałeś, opowiadasz jakbyś normalnie tam był (co on jej opowiadał? Jak piechota rzucała granatami z okopów? T.T) a przecież II Wojna Światowa była w 1939r. Heh... *wzdycha* Tyle wielokropków a tam gdzie powinna się znaleźć jedna kropeczka ni hoho… smutne lecz prawdziwe. Heh.
-Nawet nie wiesz ile masz racji (powiedział cicho sam do siebie) Subtelna aluzja podważająca Eedowską siedemnastkę coś nie wyszła.
-Hmm...? Powiedział sam do siebie, a mimo to bohaterka go usłyszała.
-Nie nic chodźmy dalej
-E. jasne *facepalm* Oryginalna Bella nie przejawia posiadania mózgu, ale kretyńskość Belli którą zaserwowały Ałtoreczki tego zbiorowego tfforu przekracza wszelkie granice.

Edward zachowywał sie dziwnie wyglądał na troche zdenerwowanego.Powiedziałam coś nie tak?Nie dawało mi to spokoju przez całą wycieczke.
Nie powinno. Ona chciała być z nim solidarna w gronie inteligentnych inaczej.

Po wycieczke wszyscy byli głodni..no prawie wszyscy jedyny Edward (jakowo Ed jest upośledzony psychicznie wystarczał mu kciuk do ssania) i 2 inne osoby które miały kanapki (kto na wycieczki bierze kanapki? o_O)

do KFC ale że większość była za skierowaliśmy sie do restauracji.
Od kiedy knajpa serwująca fast food jest restauracją?

Gdy dostałam to co zamówiłam usiadłam do stolika.Po chwili przy moim boku zjawił się Edward z pytaniem czy może się dosiąść.Zgodziłam sie, miałam nadzieje że mi wyjaśni swoje dziwne zachowanie z muzeum.
*wyobraża sobie przebieg rozmowy*
-Edwardzie, dlaczego w muzeum kiwałeś się na boki, plułeś na eksponaty i drapałeś się po… ekhm.
-Robię tak odkąd autorki zapomniały stawiać spacji między kropką a następnym zdaniem- odparł bujając się na krześle i na przemian dłubiąc w nosie.

Pomyliłam sie, jak chciałam o to spytać szybko zmieniał temat.
-dlaczego zachowywałeś się tak dziwnie w muzeum?
-kiedyś byłem w Chiszpanii.

Gdy poprosiłam go o podanie soli nasze dłonie sie dotkneły, wszystko byłby ok tylko że dłoń Edwrada była lodowato zimna a w pomieszczeniu było bardzo
iepło.Szybko zabrał ręke zmieszany, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. No jak to co? Pewnie zanurzył rękę w coli z lodem, albo wisiorek wpadł mu do ubikacji i musiał go wyciągnąć. Powodów znajdzie się milion, a nie, że od razu jest wampirem….

Zapadła krępująca cisza, z której uratowała mnie pani wychowawczyni która oznajmiła że wracamy do szkoły.Wszyscy szli razem w grupie
Taka mała dygresja z mojej strony; od czytania tego fragmentu przypominają mi się klasowe wyjścia do teatrzyku. Zawsze po spektaklu szliśmy jeszcze na bułeczki do cukierni. Kiedy to było? Gdzieś tak w pierwszej, drugiej klasie podstawówki.

tylko Edward szedł sam na końcu, miał słuchawki w uszach i wyglądał jakby był na innym świecie ja na jego miejscu napewno bym sie przewróciła.
Najwyraźniej usłyszał jej myśli bo po chwili usłyszała huk. Błyskawicznie się odwróciła i ujrzała Edwardowe nogi wierzgające ze skrzynki na listy.

Przez chwile chciałam do nigo podejść ale zrezygnowałam i szłam dalej ze wszystkimi starająć się go ignorować.
Foch z przytupem.

Nie było to jednak łatwe, wyróżniał sie z tłumu(pomijając fakt, że wlókł się za owym tłumem z wywieszonym jęzorem to miał downa. Poza tym ałtorki już o tym wspominały.) jego włosy rozwiewał wiatr,(Wiatr działa tylko na Edwardowe. Włosów pozostałych nawet nie musnął gdyż nie byli dość zajebiści) był modnie ubrany i cholernie przystojny.
z
tego co tu jest napisane wynika, że szła z wyłysiałymi brzydalami ubranymi w szmaty z odzysku.

W dodatku gdy zobaczył że na niego zerkam przepięknie się uśmiechnął.Ledwo zdążyłam się odrócić dostałam SMS. Edowi pewnie się strasznie nudzi skoro wysyła jej sms-y z odległości niespełna dwudziestu metrów. -.-‘

3.Auuuu...ć...sssss....
Tytuł powyższego rozdziału nasuwa mi na myśl odgłosy wydawane przez torturowanego węza.

Tak dobrze myślicie SMS był od Edwarda.
*Wręcza Belli tytuł królowej oczywistości*

Jego treść zdziwiła mnie jeszcze badziej niż jej nadawca, brzmiała "Pozwolisz sie odwieźć do domu po wycieczce?" ‘Odwróciła się do niego, a ten zarumienił się z lekka. Nie miał jeszcze doświadczenia w byciu kiczowatym podrywaczem- ostatecznie sama lektura kolorowych pisemek takich jak Bravo i Twist nie załatwiała sprawy - ale starał się biedaczek, jak mógł'.

Zgodziłam sie chociaż nie wiedziałam jak ma to wyglądać przecież nie ma auta i do szkoły przyszedł piechotą i to ze mną!
Boski Ed zamiast wyciągać setkę swoim szpanerskim volvo zasuwa na piechotkę? ~To ci nowość.

Szukałam Edwarda wzrokiem, zaczełam już myśleć że sie rozmyślił gdy zobaczyłam go opierającego sie o srebrne volvo.
Ok, zwracam honor.

Podeszłam niepewnie do niego, potykając sie 2 razy.
Pobiła limit potknięć się oryginalnej Belli. Jej średnia upadków, głupich zachowań, dłubania publicznie w uchu wynosiła liczbę pi, podczas gdy nasza Mary Sue wypierdzieliła się na równym chodniku i rzuciła kretyńskimi tekstami w przybliżeniu osiem razy częściej. To czysta metematyka. Widać jest całkowicie obca ałtorkom.

Edward sie tylko zaśmiał (zaśmiał, a raczej uśmiechnął się, drwiąc w duchu z łamagi) i otworzył mi drzwi, a sam usiadł za kierownicą.
-Jakim cudem zrobiłeś prawo jazdy i skąd masz taki samochód?
-Heh prawo jazdy to tajemnica (pewnie dał w łapę) (o_O<- tak mniej więcej wyglądła moja twarz gdy to powiedział(rozsadziło jej prawe oko, lewe skurczyło się, a usta zacisnęły się w pionową kreskę. Musiała głupio wyglądać. Nawet jak na siebie)) a samochód z salonu
-chciałem wziąć ten z przedpokoju, ale ojciec się nie zgodził. Heh.

Podczas jazdy zaczełam rozglądać się po samochodzie skórzana tapicerka,drogie radio i pełno płyty CD.Nie zdziwiło mnie to dopóki nie spojrzałam na napisy na nich, leżały tam płyt Good Charlotte, Nickelback, Fall Out Boy, Green Day itp. Edward nie wyglądał na fana Punk Rock'a moja mina musiała być naprawde głupia bo zaczął się śmiać. Mina? Taka na przykład?

Gdy sie uspokoił (tzn. przestał zwijać się targany salwami śmiechu niczym chrabąszcz wyciągnięty z ziemi) raczył wyjaśnić mi że to płyty jego siostry Alice, która ostatnio pożyczyła jego auto.
Się, się, się, się, się… powtarzało echo z naciskiem na „ę” jak mieli w zwyczaju księża za komuny.

Pogadaliśmy jeszcze roche o naszych rodzinach (tak bardzo ciekawy temat do rozmowy) (głównie się użalali, że ich starzy ich nie rozumieją).Gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam że stoimy pod moim domem. Dar telepatii tak powszechny na blogaskach, że Edward ze swoimi zdolnościami może się schować.

Edward odwróciła się do mnie i delikatnie uśmiechnął, wbiło mnie w fotel. Edward co chwilę się uśmiechał, a to słodko, a to delikatnie. Kanonie, gdzie jesteś? Niestety cisza jak makiem zasiał.

Podziękowałam za odwiezienie i niezdarnie wysiadłam z samochodu, cały czas patrzył mi w oczy
Jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak można wysiąść „zdarnie” patrząc komuś w oczy.

przez to nie mogłam zlokalizować klami.
Oho, sensory nawalają. I co to jest klamia?

Gdy odjechał, próbowałam dojść do siebie, niestety z marnym skutkiem.Stałam jak idiotka(jak tak czytam o tej nieudanej parodii Belli zaczynam się zastanawiać kto tak naprawdę ma porażenie mózgowe. T.T) i patrzyłam jak samochód znika za rogiem.Gdy chcialam wejść do środka potknełam sie o próg .
Ta jej przesadna niezdarność zaczyna irytować. Mimo to autorki trzymają się swojego.

Długo nie mogłam zasnąć, a gdy mi sie to udało dręczyły mnie jakieś idiotyczne sny.
Spokojnie, Bells. To tylko
dobry sen.

Dzisiejszy dzień miał być jednym z moich najgorszych chociaż powody że tak myślałam nie równały się z niczym co się stało później i co przesądziło o feralności tego dnia.A więc dzisiaj w szkole był "dzień spódnicy" o_O o blee...na myśl że mam założyć spódniczkę chciało mi się rzygać.
Dla Marysiek Zuzanek ustalono nowe święto w którym miały pretekst do odkrycia swoich długich, smukłych nóg *wywraca oczami*.

Przemogłam sie i po jakimś czasie kroczyłam po terenie szkoły z myślą że zaraz zobaczę Edwarda.Tak to było moje jedyne pocieszenie.Myśl że znowu zobacze jego oczy i piękny uśmiech podnosiła mnie na duchu.
Edwarda by chyba bardziej zadowolił widok ofiary w bluzce z dekoltem… Żeby miał bliżej do gardła. xD

Niestety mój talent o którym już wspominałam się odezwał i potknełam sie o wystającą płytke chodnika.Na początku nie poczułam nic prócz zażenowania ale po chwili zaczeło mnie przeraźliwie piec kolano.Auuuu...ć....sssss...
Wiła się w konwulsjach sycząc jak wąż. Czytelnicy są wdzięczni, za dźwięko podobne opisy. Ups, dźwiękonaśladowcze. Choć w sumie to pierwsze bardziej pasuje. xD

Gdy starałam się podnieść pomogły mi jakieś dwie dziewczyny które widziałam pierwszy raz na oczy.
Jest to warte odnotowania bo przecież mogła je wcześniej zobaczyć na uszy.

Jedna miała ciemne włosy, oczy pomalowane eylinerem, ciemne ciuchy, wyglądała na fanke czarnego i Punk'a, natomiast druga ciut wyższa była calkowitym jej przeciwieństwem, miała blond włosy, troche delikatniejszy makijaż, jasne ciuchy i różowe tipsy była chyba fanką tego koloru.
Coś jak Negral i Doda Złopolscy z Big Dodera? http://www.youtube.com/watch?v=CRcO6tpmXs4&feature=related

Łączyło je to że obie były przeraźliwie blade.Gdy zobaczyły że z mojego zdartego kolana leci krew skrzywiły się i odsuneły o krok.Chciałam im podziękować, ale gdy odwróciłam się do nich zobaczyłam.....
No co, no co zobaczyła? *Zastyga w pełnym napięcia oczekiwaniu*. Zaczynają mnie wkurwiać te pseudo tajemnicze zakończenia.

Zobaczyłam...przykro mi rozczaruje was... (fundacja "zaadoptuj kropkę" apeluje) zobaczyłam jak dziewczyny są wpatrzone w coś za mną, byłam ciekawa o co chodzi,a gdy się odwróciłam moim oczom ukazał się stojący przy samochodzie Edward, był przygarbiony (jak Tofik) jakby szykował się do ataku, jego oczy były czarne jak węgiel.
A włosy czerwone jak sangwina.

Gdy znowu skupiłam uwage na Edwardzie, szybko wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Mózgowych.
Zastanawia mnie czemu wszystkie samochody muszą odjeżdżać z piskiem opon? To aż tak lanserskie?

Nie wiedziałam co się dzieje, wokół mnie zaczeli się zbierać ludzie pytając co sie stało, tajemnicze dziewczyny znikneły, widziałam tylko jak zamykają się drzwi szkoły i końcówki blond włosów.
Rozalie pewnie przytrzasnęła sobie perukę drzwiami i tak już zostało.

Kilka osób pomogło mi dojść do pielegniarki a raczej dokuśtykać.Zdesynfekowano mi rane i zaklejono plastrem.Morał - Nigdy więcej nie założe spódnicy!
A morał jaki można wyciągnąć z czytania tego blogaska brzmi „nie parkuj rower koło lodówki”. =____=’

Cały dzień zastanawiałam się co sie dzieje z Edwardem, patrzył na mnie jakby był na mnie wściekły(przecież to nie wina Belli, że jej krew wali truskawkami co tak przyciąga wampiry). Nie dawało mi to spokoju.Musiałam z nim pogadać.W nocy nie mogłam spać, a do tego piekła mnie noga :/
:), :(, :)), :D, :p, :*, 8), =). Zaprawdę, wkurwiają mnie te emotikony :/.

Następnego dnia szłam do szkoły w bojowym nastroju
rodem Szarika z filmu czterej pancerni i pies, względnie takim.

jednak na nic mi się to nie zdało ponieważ Edwarda nie było w szkole. Całe opancerzanie na nic.
A tak bardzo chciała zabłyszczeć przed nim ochraniaczami na kostki…

Uhh....wkurzyłam sie! Agrrrrh. Z ust pociekła jej piana jak dobermanowi na widok listonosza.

Przetrwałam jakoś lekcje, nie natknełam sie już na te dziewczyny a chciałam im podziękować.
Ciekawa jestem za co. Przecież one ją porzuciły na tym chodniku żeby się w spokoju wykrwawiła- tak przynajmniej powinna to odebrać niewtajemniczona. Niestety żeby podziękować tym którzy ją przynieśli do pielęgniarki nasza Mary Sue nie pomyślała. Cóż, widocznie nie byli dość zajebiści.

Kolejny dzień, kolejna katastrofa? Mam nadzieje że nie.Gdy doszłam już do budynku szkoły zobaczyłam że na parkingu stoi pełno ludzi, przepchnełam się bliżej i moim oczom ukazał się komiczny obraz jak ta sama blondynka, która wczoraj mi pomogła stara się zaparkować swój różowy...różowy!?..kabriolet.
Tak, kurwa różowy! Paris Hilton ma takich dwa. Geeez, cieszy mnie fakt, że ten blogasek nie skrzy się od tandetnych gifów, ale to zaczyna być dyskryminacją blondynek i spódniczek i w ogóle dziewczęcości. Grrr. I gdzie u diabła leży komizm tej sytuacji?!

Koło niej siedziała jej koleżanka, ubrana na czarno była w tym aucie bardzo widoczna, wyglądała na zażenowaną tym co sie dzieje.
Też bym była zażenowana gdyby lampiło się na mnie upośledzone dziecko z rozdziawioną paszczką. =_='

Gdy wreszcie udało się Rosalie (bo tak miała na imie blondynka, co wiedziałam bo jestem wszechwiedzącym narratorem) zaparkować, obie wysiadły.
Mhroczna, wredna Rozalie lubująca się w czarnych mhrocznych kieckach nieudolnie parkuje różowy kabriolet (w deszczowym Forks) i ubrana jest w różową, sWiTa$$nĄ bluzeczkę. Kanonie? Wciąż słychać było tylko pocykiwanie świerszczy.

Rosalie miała na sobie jasne jeansy i różową bluzke do tego różne dodatki i buty na obcasie, jej jak sie okazało siostra, a wiem to ponieważ Edward podzielił się ze mną darem czytania w myślach, miała czarne spodnie z przypiętym łańcuchem i różnymi przypinkami, trampki i biało-czarną koszulkę z napisami.

Alice bo tak miała na imie niższa z sióstr powiedzała tylko do dumnej z siebie siostry że nigdy więcej z nią nie jedzie,
Alice w wydaniu szczeniackiej punkówy… żeby tak zgwałcić kanon? *chowa twarz w dłoniach i wznosi modły do świętego dropsa*

powiedziała też coś co mnie zaciekawiło, bowiem że na czas kiedy jej auto jest w warsztacie weźmie samochód Edwarda...Edwarda?!...tego Edwarda.
Edward, centrum zabaw twórczych w Gdańsku.

To nie jest często spotykane imie.Wtedy wszystko zaczeło mi się zgadzać.To były siostry Edwarda, pilniczek był Rose a płyty Alice.Okazało się że dziewczyny chodzą do mojej klasy.
Liczna ta klasa skoro pierwszy raz w życiu widzi tak charakterystyczne uczennice.

bo jak sie wjechało to trzeba teraz wyjechać.
Czyż temu zdaniu nie należy się nagroda trÓizmu roku? *ociera łezkę wzruszenia*

Alice w geście protestu poszła do domu piechotą.
Jesteśmy niegrzeczne! Przpomianjąca chochlika Alice aka do rany przyłóż zaczyna być mrooochną niegrzeczą dzieffcynką. Kanon przewraca się w grobie.

Zdziwiłam sie bo z tego co mówił Edward mieszkają dość daleko za miastem.Gdy wracałam do domu żałowałam że nie spytałam sióstr Cullen, kiedy Edward wraca i czemu sie tak dziwnie zachowywał.
Dziwnie? Czyli jak? Nastroszył się i zaczął warczeć jak wiewiórka której podwędzili orzeszek.
A myślałaś, że jak zachowują się ludzie chorzy umysłowo?

Wieczorem zadzwoniłam do Edwarda, ale nie odbierał, wysłałam mu też kilka SMS-ów, ale z marnym skutkiem.
O zgrozo! Edward nie odpisuje na emotikoniaste sms-y? Z przykrością stwierdzam, że Ed prawdopodobnie nie żyje.

Zasnełam, śniły mi sie jakieś dziwne rzeczy ale zignorowałam to.
*wyobraża sobie jak Bella przez sen zatyka uszy dłońmi i śpiewa „lalala” by je zignorować*. Dziwne rzeczy, zapewne takie które nawet Palikotowi się nie śniły. xD

Na przerwie zauważyłam jak Rosalie i Alice siedzą oparte o koloryfer i rozmawiają.Podeszłam bliżej jednak zdołałam usłyszeć tylko pojedyńcze słowa, mówiły bardzo szybko, za szybko.
Do tej pory wszyscy mówili do niej bardzo p o w o l i i bardzo w y r a ź n i e, bo inaczej zastygała w kretyńskim wyrazie niezrozumienia na twarzy i trzeba jej było mówić od początku.

Gdy mnie zobaczyły natychmiast przestały.
Ulitowały się na niedorozwiniętą. Swoją drogą wiadomo, że wampiry robiły wszytsko bardzo szybko, ale takie aluzje zaczynają być kiczowate.

Blondi powróciła do piłowania paznokci, a brunetka zaczeła rysować coś w jakimś zeszycie. Białka wywróciły jej się na drugą stronę wydając przy tym dźwięki nasuwające na myśl egzorcystę wypędzającego demona z ciała przeklętej dziewczynki .

Przez chilwe stałam w miejscu, nie wiedząc za bardzo jak mam zacząć, unikały ludzi tak jakich brat, a może to ludzie unikali ich. *
facepalm z półobrotu* No to w końcu kto kogo unikał?

Sama nie wiem.
Ty ogólnie mało wiesz, złotko. Zazwyczaj Edward za ciebie myśli, ale przecież dziś nie ma go w szkole.

-Hej, jestem Alice, a to Rosalie
-wiem, wiem- odpowiedziała Bella machając lekceważąco ręką- zapominacie, że mam dar telepatii i wszechwiedzenia.
-Yyy...Hej...jestem Bella (nie spodziewałam sie takiego przywitania) A jakiego się spodziewła? Kosza owoców i hawajskich wieńców?
-Aaa....no tak..Edward nam o tobie opowiadał..heh... Wydawała sie miła, Rosalie też zainteresowała się rozmową.
-Nieźle walnełaś o krawężnik..:P Rozalie, uprzejma jak zawsze. Biedaczka cierpi na to samo schorzenie co jej brat. Wywala różowy jęzor na brodę.
-A. wtedy no...taki już mój talent Mary Sue z potykania się uczyniła sztukę.
-Heh...bywa XP
-niestety Rozalie śliniła się tak bardzo, że trudno było zrozumieć o czym szczeka.
-A. Edward mówił wam o mnie? *facepalm* No przecież przed chwilą jej o tym powiedzały.
-Miałaś siedzieć cicho spojrzała na Alice
-Ups. Oj i tak by sie dowiedziała, ale jak coś nic mu nie mówcie ani nawet o tym nie myślcie, bo mnie zabije
*wyobraża sobie Edwarda jako wstydliwego chłopaczka tłukącego siostrę czerwoną torebką za to, że rozpowiada innym o jego życiu uczuciowym, tzn. że ślini się w poduszkę mrucząc coś o Belli która tak ładnie pachnie* A nie, zapomniałam, że wampiry/licho nie śpi/ą.
-No...to by było troche trudne
-A.właśnie co cie do nas sprowadza?
-No właśnie- nie ustępowała Rozalie- co sprawiło że przebyłaś tak długą drogę, bo aż na drugi koniec korytarza gdzie siedzimy pod grzejnikiem?
-Eh..bo tak sie zastanawiałam co sie dzieje z Edwardem, czemu nie chodzi do szkoły? Bosh, czy wszyscy na tym blogasku to upośledzone jąkały?
-E...no..bo..ee...no.... o_O
Teraz prawe oko rozsadziło Alice. Oni wszyscy cierpią na jakiegoś zbiorowego pierdolca.
-Bo Edward.... zaczeła pewnie Jeżu i niedźwiedziu! Autorki, tak do was się zwracam, piszcie od razu co wam na wątrobie leży, bo ten pierdolec zaraz się na mnie przeniesie.

5.Różowy puszek.
Po tytule śmiem twierdzić, że pierdolec dotknął i mnie.

-Bo Edward...wyjechał -A gdzie jeśli można wiedzieć?
-No..do...do babci o_O
<-genialny przykład źle użytej emotikony.

-Nie, nie spoko
-Co mamy pierwsze?
-Historia.
-O. czyli nudy, Nudy, jak ten blogasek. *zieew*.

Druga część analizy blogaska prawdopodobnie się nie ukażę. Mimo to zachęcam do czytania lektury jaką jest zmierzch w wersji alternatywnej. Uczulam na grasującego pierdolca.

List do analizatorów, czytelników i ałtorek.

Witam wszystkich odwiedzających niniejszego bloga!
Zacznę od tego, że się przedstawię. Jestem istotą znaną pod wieloma pseudonimami DarkMarySue, MoonCloock to tylko niewiele z nich. Jednak jako analizatorka zwać się będę Harlock.
Przede wszystkim chciałabym podziękować analizatorkom, które zainspirowały mnie do założenia tego bloga.
Kiedyś powiedziała mi jedna z nich „im większy będzie Front Walki z Ałtoreczkami, tym lepiej” i miała rację. Postaram się jadowicie komentować mordy na gramatyce i logice szlifując przy tym swoje pióro.
Mam też szczerą nadzieję, że krnąbrne autorki które mam w głębokim poważaniu wyniosą coś z analiz, bynajmniej nie chodzi mi o poszarpane nerwy, a np. zainwestują w słownik.
Tak, do Was mówię, Autorki blogasków; nie użalajcie się nad swoją bezsilnością i nie bluźnijcie na analizatoria, a weźcie do serca krytykę i postarajcie się pisać poprawnie.
Dziękuję za uwagę.