sobota, 19 grudnia 2009

Córka swojego ojca czyli Hermiona Riddle

Cześć i czołem!
Dziś zaserwuję Wam, Drodzy Czytelnicy, odrobinę klasyki. No bo czymże jest analizatorium bez analizy blogaska o córce Voldemrota?
Blogasek był raczej krótki (nieco ponad cztery strony w Wordzie).
A teraz bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania.
Zanalizowała: Harlock

Nadszedł pierwszy września. Upragniony dzień pewnej dziewczyny o dlugich kasztanowych włosach.
Pamięć fanów Hermiony jest wielce zawodna, dlatego aŁtorka łaskawie przypomina im jak wygląda ich idolka.

Była godzina 8 rano, Hermiona otworzyła swje zaspane oczy i spojrzała na zegarek.
To dobrze, że otworzyła SWOJE oczy. Zapewne przy pomocy łomu.

"za dwie godziny zobacze przyjaciól" pomyślała i wstała. Podeszła do kufra gdzie miała już wszystkie swoje rzeczy spakowane.
Phi! Na co komu składnia? Olać ją! Psuje tylko efekt.

Wyciągneła czarną mini dotego pasek z ćwiekami i czarny top.Kiedy się ubrała
*facepalm*
Rozumiem, że w garderobach Marysiek Zuzanek mają prawo bytu jedynie spódniczki mini rurki i topy, ale na litość Jeża Iglastego i Boru Liściastego, że niby Hermiona tak się ubiera?

i wykonała wszystkie poranne czynności zabrała się za make-up i za włosy. Oczy podreśliła tylko czarną kredką i tuszem. Na usta położyła bezbarwny błyszczyk. Opis makijażu to zdaje się jedyny opis jaki można spotkać na blogaskach. Włosy rozprostowała i zostawiła rozpuszczone.
Przyprasowała włosy, wcisnęła się w miniówkę i zrobiła „letki” makijaż. Gdzie ona się wybiera? Do Hogwartu czy pod latarnię?

Zeszła na śniadanie i przywitała się z rodzinką.
Maryśki Zuśki zawsze odbywają rytuał schodzenia na śniadanie. Wiedziałam, że to nieśmiertelne zdanie "Mary Sue miała szesnaście lat i zeszła na śniadanie" nie wzieło się z nikąd.

Ordazu wypatrzyła swoich przyjaciół i pobiegła w ich storne.
-Harry, Ron!! Boże jak ja za wami tęskniłam!-powiedziała Hermi a chłopcy stali jak wryci. No tak Hermiona zmieniała się przez wakacje. Wydoroślała i zmieniła styl.
Co do jej dorosłości można polemizować, a jeśli chodzi o styl, to wygląda jak rasowa zdzira, czyli Mary Sue.

-eee... Przepraszam, ale czy my się znamy?-zapytał niepewnie Harry.
-proszę mnie zostawić- Harry odskoczył od tej dziwnej pani podającej się za jego przyjaciółkę jak oparzony- jestem za młody na seks! Jestem prawiczkiem!- krzyczał- a poza tym, nie mam pieniędzy.

Podróż mineła im na opowiadaniu sobie jak spędzili wakacje. Nawet nie zauważyli, że pociąg juz stoi na stacji.
Stoi na stacji bo jeszcze nie zdążył ruszyć.


Kiedy zorientowali się, że pociąg stoi szybko przebrali się w czarne szaty i wyszli z pociągu.
Musieli się przebierać w tempie ekspresowym, bo zazwyczaj jak pociąg staje pasażerowie wysiadają zeń natychmiast.

Hermiona teraz dopiero zorientowała się, że nie ma z nimi Ginny.
Dopiero teraz spostrzegła, że siedząca obok niej „Ginny” do której przez całą podróż mówiła to manekin oklejony makaronem. To dlatego nie odpowiadała.

-Ron a gdzie jest Ginny?
-Eee... Ona dojedzie później...-Odpowiedział zmieszany Ron
Hermiona zauważyła, jej rudy przyjaciel nie chce rozmawiać o swojej młodszej siostrze,wiec Hermiona nie drążyła tego tematu.
Czytelnik to idiota- nigdy by się nie domyślił, że Ron swoją wymijającą odpowiedzią naprawdę nie chce o czymś rozmawiać. *załamuje ręce*.

W ciszy doszli do pozostalych gryfonów i ruszyli do zamku. Po drodze dowiedzieli się, że do Horwartu ma dojść nowa osoba.
Powiem więcej! Ma dojść nie jedna nowa osoba, a cały nowy rocznik- pierwszy, w dodatku!

Po 15 minutach dotarli do Wielkiej Sali. Pierwszoroczni byli podekscytowani tym co zobaczyli. W końcu byli tu pierwszy raz.
To Hogwart nie ma dni otwartych?

Kiedy ceremiona przydziału się zakończyła bynajmniej taka nadzieje mieli wszyscy bo byli strasznie głodni
*wręcza Ałtorce prestiżową nagrodę Blogaska Roku za nowatorskie użycie „bynajmniej”*.

wstał dyrektor
-Moi drodzy! Chciałbym powiedzieć kilka ważnych spraw. Pierwsza to taka, że ceremonia przydzialu jeszcze nie dobiegła końca.
Bardzo niecierpliwych i bardzo głodnych mają uczniów w tym Hogwarcie. Albo przybył tłum nowych.

-Zapewne jak wszyscy wiecie ma dojść do nas nowa uczennica.
Tylko jedna? Hogwart naprawdę stał się wybredny co do wyboru nowych uczniów.

Proszę przywitajcie ją ciepło.- W tym momencie weszła dziewczyna o Blond włosach i szczupłej sylwetce.
A teraz zagadka z definicji Kołmogorowa: niebieskooka blondynka nową uczennicą- jakie to prawdopodobieństwo, że jest wredną, pustą Barbie?

Wszyscy chłopcy automatycznie skierowali na nią wzrok.
Dziewczyna podeszła do profesro McGonagall a ta włożyła jej tiare.
-Taaak... Trudy wybór... Nadajesz się do wszystkich domów... Jest odważna, dzielna, mężna, szczera i uczciwa- Gryffindor; pracowita, uczynna i sprawiedliwa- Hufflepuff; mądra i bystwa- Ravenclaw; ambitna, sprytna i czystej krwi- Slytherin. Jej zajebistość nie zna granic!Ale... właśnie jest to jedno ale... tak więc bez żadnych ogródek SLITERIN!!!!-wykrzykneła tiara.
Sliterin? A cóż to za swołocz?

Przy stole węża były głośne wiwaty, które dawali oczywiście panowie.
Panie natomiast zzieleniałe z zazdrości próbowały zabić nową wzrokiem.

-Ah zapomniałem nasza nowa uczennica nazywa się Monika Lais.
Już myślałam, że się nie doczekam.

Dobrze a teraz moi drodzy przyszła pora na następną osobe, która zmieni dom... Mianowicie jest to Hermiona Granger-nastała cisza.. Nikt się tego nie spodziewał a Hermiona siedziała jak wryta.
Tiara Przydziału pomyliła się ze pierwszym razem? Kiepsko stoją z selekcjonowaniem uczniów.

-Panno Granger zapraszam-powiedział z lekkim uśmiechem dyrektor. Hermiona powoli wstała i ruszyła w strone tiary. Kiedy tiara dotkneła jej głowy powiedziała
-Bardzo dziwne... Wcześniej tego nie było... czyżby płyneła w Tobie czysta krew?
No bo przecież szlamy słyną z tego, że ich krew nie zmieszała się z mugolską. *kiwa głową*

Tak płynie w twoich żyłach krew czysta.... i To najczystrza jaka może być.
Czyściutka; po prostu pierwszego stopnia! Raki Szlachetne można by w niej hodować!

Tak więc SLITERIN!!-
Od razu widać, że ałtoce znany jest cykl o Harrym Potterze jedynie z filmów.

po tych słowach tiary zapadło ponowne milczenie. Hermiona błagała by to był tylko sen. Lecz tak się nie stało...
Niestety, to wydarzenie nie stało się snem.

Chcąc nie chcąc skierowała się w strone domu węża.
Tak po prostu, w trakcie ceremonii, ostentacyjnie sobie wyszła. Foch. Definitywny foch.

-Pragnę jeszcze przypomnieć, że pierwszoroczni maja zakaz wchodzenia do zakzanego lasu. Pozostali mogą tam iść na grzybobranie w sezonie.

I w tym roku zaplanowaliśmy dla was kilka niespodzianek. No dobrze moi drodzy zajadajcie sie... a Hermiono po uczcie proszę byś przyszła do mojego gabitenu.
Gabiten? Albus znalazł sobie nową siedzibę?

Hasło jest takie samo jak rok temu:) SMaczego wszystkim:)- po tych słowach na stołach pojawiło się jedzenie... Hermiona nie miała ochoty jeść czekała tylko na koniec uczty by się wszystkiego dowiedzieć...
Przypominam, że jeszcze przed chwilą chcąc nie chcąc udała się do domu węża. Podziwiam konsekwentność aŁtorki.

Kiedy uczniowie już powoli opuszczali Wielką Sale tak samo zrobiła Hermiona. Ruszyła w stronę gabinetu dyrektora staneła przed gargulcem i wypowiedziała hasło
-pistacjowe czekoladki. -gargulec ruszył sie i pojawiły sie schody prowadzące do gabinetu dyrektora. Kiedy staneła przed drzwiami zapukała cicho i ułyszała "proszę" niepewnie nacisneła na klamke i weszła do środka. To co tamzobaczyła było dla niej wielkim szkokiem.
Co takiego dziwnego mogła zobaczyć? Dumbledora chłepczącego tanie wino/czytającego proroka codziennego/ aranżowanie nowych związków do pozyskiwania becikowego ?

Oh przepraszam raczej kogo tam zobaczyła....
Ałtorko, wierz mi, jest wiele innych rzeczy za które powinnaś przepraszać.

Hermiona zobaczyła tam Bellatrix, najwierniejszą śmierciorzerczynie czarnego pana.
-Witaj Hermiono-powiedział dyrektor-usiądź proszę. Zaraz ci wszystko wyjaśnimy.
Hermiona usiadła na krześle koło Bellatrix. Dalej nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieję się na prawdę.
-Tak więc moja droga jak widzisz płynie w Tobie czysta krew.-zaczoł dyrektor.-Ale dalej powie ci twoja. No właśnie Bellatrix powiedz jej.-Hermiona siedziała i milczała. Bała się tego co zaraz usłyszy.
-Widzisz Hermiono- zaczeła mówić spokojnie i z troską. (Bellatrix? Mówić z troską? Kanonie, czemu cię ma, kiedy jesteś potrzebny?) Hermiona bardzo się zdziwiła. Ja też.

-Jestem twoją Matką.
-Prezerwatywy działają tylko w 72 procentach. Mieliśmy pecha- Bellatrix wzruszyła ramionami.

dokończyłą zdanie Bella.
Bella? A skąd ona tam? I czy ona nie za młoda jest na bycie matką? Przepraszam, za dużo blogasków o Zmierzchu się naczytałam.

- Ty jesteś moją MATKĄ!!!! I MÓWISZ TO TAK SPOKOJNIE??? POWIEDZ MI KTO JEST MOIM ZACNYM TATUSIEN??-powiedziała Hermi cała wściekła.
We wściekłość była ubrana od stóp do głów. Z Caps Lockiem w dodatku.

-Spokojnie moje dziecko. ZAraz ci wszystko powiem tylko obiecaj mi, że nie będziesz mi przerywać dobrze?
-No dobra...-odpowiedziała Hermi z nutką sarkazmu.
Hermiona, jaka ona sarkastyczna i zjadliwa. *wciąga powietrze z sykiem*.

-Twoim ojcem jest Tom riddle.
Ja też uważam, że pisanie nazwisk wielką literą to głupota.

Oddaliśmy cię do tamtych mugoli byś była bezpieczna.
To by nawet miało sens. Wizja Hermiony jako córki dentystów nigdy nie była przekonywująca.

Zrobiliśmy to dla twojego dobra, bo bardzo Cię kochamy. Tak dobrze słyszysz Tom riddle kocha Ciebie i mnie...
Zwarzywszy, że próbował ją zabić.

Teraz kiedy masz 17 lat mogliśmy ci powiedzieć prawdę, bo jesteś już na tyle duża, że zdołąsz się obronić jak ktoś Cię zaatakuje.
Nie chronili jej, kiedy była malutkim, bezbronnym dzieckiem, a podrzucili do jakieś obcej rodzinki i nagle- tak z dnia na dzień oznajmiają, że jest ich córką? Takie kukułkowanie jest lepsze od internatu.

Mamy nadzieję, że na wybaczysz.-dokończyła Bellatriks z nadzieją, że Hermiona nie wybuchnie i nie zacznie krzyczeć.
Jednak po chwili Hermiona wybuchła. Eksplozja rozrzuciła jej wnętrzności po całym gabitenie.

- Aha... I tak po prostu mam wam wybaczyć? Tak po prostu żucić Ci się w ramiona i powiedzieć mamusiu wszystko będzie dobrze? Proszę cię to śmieszne... Jak narazie nie mam żadnych odczuć co do mojej nowej rodzinki a teraz sorry (Wtf?) Cię mama o ile nią jesteś ide spać bo jestem zmęczona.-odpowiedziałą opryskliwie Hermiona.
Oh mein goth. „Sorry cię mama”?! Hermiona z inteligentnej mowy przerzuca się na jakiś tani, bronxowy slang? =__=”

Wstała z krzesła i skierowała się w storne wyjścia z gabinetu je dyrektora.
-Dobrze kochanie. Nie oczekujemy tego odrazu od ciebie. Dobranoc córko. Dowidzenia dyrektorze.
A Dumbledore tak po prostu wypuści najwierniejszą śmierciożerczynię sam- wiesz- kogo. Zawarli rozejm? Voldemort porzucił swój plan zgromadzenia czarnej armii i pstanawia założyć rodzinę?

-po tych słowach biologiczna matka Hermiony znikneła w kominku.
*łapie się za guzik*

-Dowiedzenia panie dyrektorze.- powiedziała nasza bohaterka i wyszła z gabietu.
Gabiet, gibiten, gabinet, jeden koń.

Kierując się w stronę lochów gdzie obecnie było jej dormitorium wpadła na kogoś.
Ślizgonów wyeksmitowali do lochów?

- Przepraszam zamyśliłąm się. Nic Ci się nie stało?-zapytała
- Nie jestem cała a ty?- zapytała nieznajoma.
Nieznajoma. Brr… Prawie jak nieznajomy.
-Ja też. Hermiona Granger znaczy się Hermiona Riddle a ty?- zapytałą wyciągając ręke w stornę dziewczyny.
Hermiona po tatusiu. Nie ma to jak szpanować byciem córką tego- którego- imienia- niewolno- wypowiadać.

- Monika Lais, ale mówią na mnie Nika:) Miło mi:)
- Mi równierz. idziesz może do pokoju wspólnego?
-Tak:)
-Jestem czarodziejką tak zdolną, że potrafię mówić emotikonami.

Dziewczyny ruszyły przed siebie żywo rozmawiając o róznych pierdołach.
W wielu blogaskach ałtoreczki napisałyby, że rozmawiały o wielu rzeczach. Cieszy mnie, że tutaj rzecz została nazwana po imieniu.

Kiedy dotarły do pokoju wspólnego Nika wypowiedziałą hasło bo Hermi jeszcze go nie znała.
A ona, pierwszoroczna znała, bo przecież Albus na wstępie powiedział, że hasło będzie takie jakie było rok temu. Absurdalnie proste.

Weszły do środka a tam spotkały Dracona. Można było się domyśleć, że zaraz rozpocznie się walka miedzy Hermioną a Draconem
Hermiona zaatakowała pierwsza; wyciągnęła z kieszeni teleskopowy miecz świetlny i uroczyście ogłosiła: Dart Vader jest moim starym!

lecz tak się nie stało. Draco podszedł spokojnie do Hermiony i się zapytał.
-Czy zechcesz się może z nami podzielić dlaczego jesteś w domu węża?-zapytał bardzo spokojnie Draco co zazwyczaj u niego jest rzadkością. Hermionę zatkało bo myślała, że zaraz na nią naskoczy.
Gdy Hermi chwilę się zastanowiła i stwierdziła, że nie będzie dla niego miła skoro on jej przez tyle lat robił przykrość i nagle jest taki miły.
Hermiona= szczeniacka gówniara.

- A co cię to obchodzi?! Zmieniłam dom bo tak mi się podobało...
-pewnie niedługo mi się znudzi w Slytherinie, więc za miesiąc czy dwa przeniosę się do Ravenclaw, choć wśród puchonów pewnie też będę się czuła dobrze.

A teraz sorki, ale się spiesze. Nara-powiedziała Hermi i przeszła koło oniemiałego chłopaka
Też jestem oniemiała, podobnie jak kanon który sobie leży i kwiczy w kącie przebity tasakiem.

" Zawsze miała temperament. I to mnie w niej pociąga" pomyślał Draco
Wyzywanie kogoś od szlam największym dowodem na to, że uważa się kogoś za pociągającego.

W tym samym czasie Hermi i Nika siedziały w swoim dormitorium i plotkowały w najlepsze.
Nie żeby rozpakowały swoje rzeczy…

W pewnym momencie do ich okna zapukała mała szara sówka. Hermi podeszła i otworzyła okno a sowa wleciała i na podłogę upuściła list zaadresowany do niej.
Nie pewnie podeszła w miejsce gdzie wylądował list i podniosła go.
Co oni mają z tą niepewnością? Jak wystraszone króliki jakieś.

spojrzała się na Nike a jej wzrok mówił "otwórz" Hermi otworzyła list i przeczytała go
"Droga Hermiono!
Dziś poznasz swego ojca!
Masz być o godzinie 01.00 tuż przed
wejściem do Hogwartu.
Przyjdzie po ciebie twoja matka
i cie zabierze.
Pozdrawiam Albus Dumbledore
Pozdr. Twój A.D :***"

-Nie koniecznie.. bo moim ojcem jest Voldemort-po tych słowach Hermi się rozpłakała. Nika podeszła do niej i ją przytuliła.
-big girl don’t cry- zanuciła Nika.

-Laska jeśli myślisz, że sie odwróce od ciebie tylko i wyłacznie dlatego, że twoim ojcem jest Voldek (Nika tak określa czarnego pana xD dopis od aut.) Nie chce mi się wierzyć, że ta Nika tego- którego- imienia- strach- wymówić nazywa w sposób tak prymitywny. to się grubo mylisz. No głowa do góry:) Bo masz mało czasu gdyż jest 00.40.

Po tych słowach Hermi natychmiast się zerwała. Podeszła do szafy wyjęła z niej czarne rybaczki i długie trampki.
Opis stroju- jest. A już myślałam, że z tym opkiem jest coś nie tak…

Poszła do łazienki przebrała się i poprawiła makijaż.
Poprawienie makijażu odgrywa tu kluczową rolę. Bez przynajmniej trzy centymetrowej tapety przecież nie mogła iść na spotkanie z ojcem.

-Widzę, że moje dwie kobiety już są. Hermiona jak się cieszę, że w końcu możesz być z
nami.- W tym momencie Voldemort podszedł do Hermionu i ją przytulił.
W tym momencie kanon został dobity grabiami.

-Też się cieszę, że z wami jestem... Przemyślałam sobie wszystko i stwierdziłam, że nie mogę się na was gniewać bo przecierz zrobiliście to dla mojego dobra.
Podrzucili ją jakimś mugolom, bo było za późno na aborcję, a „szczęśliwi zakochani” nie chcieli pakować się w pieluchy. Rzeczywiście, dla jej dobra.

Ale Tato prosze Cie nie mowcie jeszcze nikomu z Hogwartu...
[upierdliwość mode on]Po pierwsze- Drops już o tym wie. Po drugie- sama się przedstawiła tej Monice pod nazwiskiem Riddle. Po trzecie- niby jak Voldemort miałby obwieścić wszystkim z Hogwartu, że jest ojcem Hermiony? Wpadłby do jadalni podczas śniadania z tekstem „jestem ojcem Hermiony, a ciebie, Harry- zabiję!!! Mwahahaha”? [upierdliwość mode off] Na razie chciałabym tam jeszcze żyć pod starym nazwiskiem... Jak bede gotowa to sama wszystko powiem dobrze?
-Ależ oczywiście kochanie. Pamiętaj, że cie kochamy z mama i zrobimy dla ciebie wszystko. A teraz wracaj do Hogwartu zobaczymy się na świeta.- Voldemort podszedł do swojej córki pocałował ją na pożegnanie i uściskał
poczym wyciągnął pluszowego, różowego misia ze swojej czerwonej torebki, wręczył go córce i puścił się galopem na swoim kucyponie w stronę zachodzącego słońca.

Pżegnała się z mama i skierowała się do lochów. Wypowiedziała hasło i weszła do środka. W pokoju było cicho bo wszyscy już spali. Skierowała się do swojego dormitorium i poszła spać
Oni w salonie/na korytarzu spali, że Hermiona dopiero szła do swojego dormitorium? Próbuję sobie to wyobrazić i przed oczami mam Time Square skąd prowadzą korytarze do jedno, góra dwu osobowych dormitoriów Marysiek.

Następnego dnia kiedy Hermiona się obudziła dochodziła godzina 7. Spojrzała na swoją współlokatorkę a ta spała w najlepsze. Hermi zgramoliła się z łóżka i poszła do łazienki doprowadzić się do ładu. Wzięła szybki prysznic i ubrała się zrobiła sobie makijaż i ogarnęła włosy.
Jak wiadomo, w sieci można trafić na różnych prostaków i nie wrażliwców. Łaskawa Ałtorka zapoznaje niedomyty plebs z zasadami higieny.

W tym Czasie Hermiona ogarnęła pokój w którym mieszkały.
Czym zasłużył sobie czas by pisać go z wielkiej litery to ja nie wiem.

Gdy dochodziła za 20 ósma dziewczyny skierowały się wstrone WS.
*facepalm*
Nie wiem, kto dał pozwolenie narratorowi na posługiwanie się grypserą w tym kontekście.

Oczywiście jak tylko weszły wszystkie oczy były skierowane na nie i słychać było tylko ciche szepty.
Gryfoni na widok Hermiony zapewne szptali „zdrajczyni” i „szczurzyca”.

Postanowiły się tym nie przejmować i udały się do stołu ślizgonów i zaczeły jeść śniadanie.
No bo po co pamiętać o starych przyjaciołach.

Oczywiście rozmowy nie ucichły tylko dalej szeptano o czymś i spoglądano w strone Hermi. Nasza bohaterka sie wkurzyła wstała i powiedziała
-O CO WAM WSZYSTKIM DO CHOLERY CHODZI??!! CZY CZŁOWIEK NIE MOŻE ZJEŚĆ NORMALNIE ŚNIADANIA BO CIĄGLE SŁYSZY JAKIEŚ SZEPTY WOKÓŁ??!! JAK MACIE COŚ DO MNIE TO POWIEDZCIE MI TO PROSTO W TWARZ A NIE SZEPCZECIE MIĘDZY SOBĄ!!!
Przecież normalnie w jadalni wszyscy uczniowie siedzą cicho jak mysz pod miotłą. Żadne nie waży się zakłócić posiłku jakimś rozmowami, a tutaj nagle wszyscy zaczynają szeptać. Każdego by to zdenerwowało. Ciągle słyszeć jakieś głosy… straszne.

Po tym wybuchu Hermi natychmiast opuściła wielką salę a za nią jej nowa przyjaciółka Nika.
Nika pobiegła za nią radośnie merdając ogonkiem.

Obie skierowały sie do Pokoju wspólnego wieły książki i udały się na Eliksiry.
…czyli na libację do Snape’a, mistrza eliksirów.

Ta lekcje jakoś przebolały. Następna była transmutacja potem runy wróżbiarstwo dwie godziny zielarstwa i ostatnie OPCM(obronna przed czarna magią jakby ktoś nie wiedział xD --->przy. Aut.).
Brak przecinków- jest, robienie z czytelników idiotów- jest. Czego chcieć więcej od Blogusia?

Nareszcie zadzwonił ostatni dzwonek i dzieczyny mogły udać się na błonia by porozmawiać.
-Wiesz co Hermi. Ostatnio zauważyłam, że taki jeden sie na mnie ciągle patrzy. Ale nie wiem kim on jest no bo nie znam tu nikogo prócz ciebie i innych ślizgonów.
-Hmmm... a jest teraz na błoniach?
-Tak to ten rudy co siedzi tam pod drzewem-wskazałą palcem Nika na Rona.
-AAA.... To Ron mój przyjaciel... Bynajmniej nim był a teraz nie wiem jak jest-Powiedziała Hermi i samotna łzajej spłyneła po policzku.
Czemu ona płacze, skoro sama odwróciła się od starego wojska?

-No prosze prosze kogo my tu mamy! Szlame i Nike.... No Kto by się spodziewał że Nika lubi towarzystwo szlam!!! Nie ładnie tak robić wiesz Nika?-Zapytał z drwiącym uśmieszkiem Draco
Draco próbował walczyć z narzuconą mu naturą chamskiego siedmiolatka, bezskutecznie jednak.

-A co cię to obchodzi z kim ja sie zadaję??!!!! I tak dla twojej świadomości Hermi nie jest szlamą!!! Wkrótce sam się o tym przekonasz ty ulizany podlizywaczu!!!
Ulizany podlizywacz. *prubujeniemiećskojarzeń*

Nim się zorientowały była już 19 czyli pora na kolację. Dziewczyny biegiem zeszły do WS i każda skierowała się w inną stronę.
-Ej Hermi gdzie idziesz??
-Muszę to wkońcu powiedzieć... zaraz do ciebie dołącze tylko powiem to co mam do powiedzenia ok?
-Ok!-odpowiedziała jej Nika i zabrała się za jedzenie. W tym czasie Hermi szła w stronę stołu dla nauczycieli. "Zrobię to! Powiem wszystkim prawde! wkońcu przestaną nazywać mnie szlamą!"
-Powiem temu plebsowi, że jestem córką samego Czarnego Pana. Zobaczą jaka jestem kul. Będzie szpan!- Hermiona zatarła łapki.

Z takimi myślami Hermi szłą w stronę dyrektora, który wstał bo domyślił się, że Hermiona che teraz wszystkim powiedzieć o swoim pochodzeniu.
Ałtorka obdarzyła bohaterów darem telepatii. Cóż za szczodrobliwość.

-Panie dyrektorze czy ja mogłabym coś ogłasić szkole??
-Ależ naturalnie że możesz:) Nawet wiem co:)-po tych słowach Dyrektor powiedział do reszty uczniów.
Dumbledore od tego ciagłego uśmiechania się powinien dostać rozciągu warg.

-Moi drodzy! Przerwijcie na chwilę jedzenie! Wasza koleżanka chce wam coś przekazać.
-Cześć Chciałam wam wszystkim wyjaśnić dlaczego zmieniłam dom! Bez owijania w bawełnę walę wam prosto z mostu NIE NAZYWAM SIE HERMIONA GRANGER TYLKO HERMIONA RIDDLE!!!! I JESTEM Z TEGO DUMNA!!Dziekuję wam za uwagę i życzę miłego wieczoru:)
Być dumną z tego, że ma się za ojca najgorszego czarodzieja świata? Trzeba być naprawdę niedowartościowanym, żeby mówic o tym tak otwarcie, no bo co kogo obchodzi, że jakaś tam Hermiona zmieniła dom…

Hermionie odrazu ulżyło ale czała wielka sala siedziała z otwartymi buziami i oczami jak pięciozłotówki. Hermiona cała zadowolona szła w kierunku wyjścia z sali gdyż tam czekała na nią Nika
-Brano kochana:) Jestem z ciebie dumna, że wkońcu się odważyłaś im to powiedzieć:) a właśnie zapomniałabym Voldziu chce cie widziec:) Po tych słowach dziewczyny udały sie do pokoju wspólnego i plotkowały o minach uczniów:) miały przy tym dużo śmiechu. Hermiona rzecz jasna nie zapomniała ze ma sie widziec z ojcem.
Widać moje plebskie pochodzenie nie pozwala mi zrozumieć tej głębi.

Kiedyś szlama a teraz córka najpotężniejszego czarodzieja...
Na potrzebę ficzka Ałtorka jej DNA zmieniła.

Monika jest nową uczennica Hogwartu. Jest na tym samy roku co Hermiona i reszta. Jest w domu węża. Nie lubi swojego imienia dlatego wszyscy mówią na nią nika...
Nika ma imię przypadkiem po swojej twórczyni…

Wbraniec, lecz czy tak narawde jest wybrańcem? Tego nikt nie wiem...
To zdanie jest niezłe. xD

5 komentarzy:

  1. Tak ostanie zdanie jest rzeczywiście mocne ;-) AŁtorka chyba nie wie również wielu,wielu innych rzeczy. Ta analiza była BOSKA!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko po prostu bosko , aile się przy tym naśmiałam łechułechułech...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko wymyślone, no nie. Ale świetne!

    OdpowiedzUsuń
  4. super! nie potrafiłam przestać się śmiać xD
    genialne♥
    ~W

    OdpowiedzUsuń